Moje pierwsze zabawy stemplami do paznokci.

Hej kochane! ;)

Myślę, że niedzielny wieczór to odpowiednia pora na naskrobanie czegoś dla Was ;) Mam trochę wolnego czasu, więc wykorzystam go na korzyść bloga, który ostatnio cierpi. No to jedziemy! ;)

Dziś opowiem mam o mojej przygodzie ze stempelkami, która była dość długa i zabawna :D Zaczęło się od kupna blaszki z szablonami firmy Essence. Oczywiście kto by tam sprawdzał, jak się robi te śmieszne wzorki, więc byłam przekonana, że ona mi wystarczy.

Wróciłam do domu zadowolona z moją pierwszą blaszką. Przygotowałam sobie gąbkę do odbijania wzorów, no bo po kij mi stempel, nie? :P No ale nie ważne. Wzięłam się za wypełnianie szablonu lakierem. Miziam ją tym pędzlem i miziam... i kurcze coś mi lakier w te rowy nie wchodzi. Czasami myślę, że powinnam zmienić kolor włosów... Jak można było nie zauważyć jebitnej naklejki, którą trzeba zerwać przed użyciem? No debil :D

Kiedy skumałam już wreszcie o co chodzi (bo samosia tutoriali nie ogląda przecież, po co), okazało się, że zgarnianie nadmiaru lakieru kartką nie do końca się udaje a gąbka wchłania lakier i odbija na paznokciu zabawne fafluny.... I tak pieprznęłam moją śliczną blaszkę w kąt na ponad miesiąc. ;)

Wczoraj na zakupach w Laboo, wreszcie trafił w moje ręce kompletny zestaw do robienia stempli. Firma Essence oferuje go za około 15 złotych. Zawiera on szablon, skrobak i stempel. Do tego dokupiłam sobie bezbarwny połyskujący top i pobiegłam do domu w uśmiechem na ryjku ;)









Żebyście widziały moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że zwykłe lakiery nie dają sobie rady w tej zabawie... Prawda jest taka, że są za słabo napigmentowane i mają zbyt dupiatą konsystencję, by jedna warstwa wystarczyła na stworzenie wyraźnego wzoru. Tylko stara przyschnięta czerń z Rimmel'a pozwalała mi jako tako zasmakować czaru stempli...

Jutro pędzę na miasto w poszukiwaniu odpowiedniego lakieru ;) Spoko, poszłam w łaskę do You Tube i wiem, że takie są. :D Także mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać efekty mojej chwilowej fascynacji pazurami a tymczasem czekam na opowieści o Waszych doświadczeniach ze stemplami! ;)

Do szybkiego napisania! Pa Słoneczka :*

21 komentarzy:

  1. Nie używałam stempelków, ale zawsze chciałam sobie kupić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kuupuj, mi nic nie wyszło, ale już zdążyłam się ubawić ;)

      Usuń
  2. Ja miałam tak samo z tą folijką, kupiłam te chińskie płytki i się zastanawiam, czemu mi to w rowy nie włazi! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już bylam tak zdesperowana, że własną płytkę chciałam rzeźbić :D

      Usuń
  3. a ja sie nie zgodze ze zwykle lakiery sie nie nadaja. ja uzywalam roznych rozniastych - essence, miss sporty, opi, wibo i wszystki sprawdzily sie suuper:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja znajoma używała kiedyś stempli i miała dokładnie to samo zdanie co ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja koleżanka skuszona moimi opiniami kupiła i zadzwoniła, że trafiły jej się wybrakowane, nie działają... Później oglądam jej płytkę - no i po co usuwać tą naklejkę :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. maatko, jak dobrze, ze je jestem sama ze swoją głupotą :D

      Usuń
  6. też na początku miałam trochę problemów z tymi stemplami :) ale powoli wszystko ogarnęłam :)

    u mnie sprawdzają się lakiery safari, nawet gdzieś na blogu mam notkę jak się prezentują w różnych kolorach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no zobaczymy... ja pewnie każdy kolejny kupiony lakier będę sprawdzała ;)

      Usuń
  7. u mnie mozna znalezc efekty mojej zabawy ze stempelkami :) a przygoda faktycznie niezla hehehe :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a popatrzę, bo ciekawa jestem, co można wyczarować ;)

      Usuń
  8. hehe usmialam sie :) ja mam te stempelki (dostałam) ale nigdy ich nawet z pudelka nie wyjęłam...ale muszę spróbować :) hehe Twoja historia mnie rozbawiła więc zobaczę czy u mnie by było podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mega pozytywny wpisss :D hahahaha "...lakier mi w te rowy nie wchodzi..." hahaha padłam
    ja osobiście szaleje z lakierami jj z golden rose i mam faze właśnie na takie pazury ;) bo w końcu mi urosły i nie rozdwajają się więc mogę to trochę wykorzystać. Blaszek nigdy nie próbowałam, ale no może kiedyś ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. golden rose mówisz... sprawdzę :D a moje pazury jeszcze krótkie, więc mam czas na poszukiwanie lakierów ;)

      Usuń
  10. Nie miałam jeszcze styczności z blaszkami i stempelkami. Znając moje umiejętności, nic by z tego nie wyszło i też "pieprznęłabym" tym wszystkim, żeby nie patrzeć na zmarnowane pieniądzory :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja do tego stopnia nie lubię marnować pieniędzy, że gdybym nie miała zamiaru wrócić do mojej blaszki, to od razu bym ją komuś wcisnęła. ;) na pewno komuś by się bardziej przydała.

      Usuń
  11. hehehe ;p daj znac jakie kupilas lakiery zeby dzialaly bo u mnie tez zaden nie działa;o

    OdpowiedzUsuń