Glam Crystals by Collection 2000

Cześć kochane!

Pamiętacie ostatni post o moich najnowszych eyelinerach w żelu? Jeśli nie to odsyłam, a dziś temat bardzo podobny, bo mania kreskowa trwa ;)

Ostatnio moim sposobem  na szybki kolorowy i radosny make up są kreski. Nigdy nie byłam ich fanką, ale coś się zmieniło, nawet nie do końca wiem pod wpływem czego. Nigdy też za bardzo nie lubiłam brokatu. Ani  na ubraniach, ani na paznokciach a już na pewno nie na powiekach. Dzisiejszy post jest zatem dowodem na to, że jestem prawdziwą kobietą- zmienną i nieobliczalną ;)



Korzystając z promocji w Wilkinsonie, zdecydowałam się na zakup trzech brokatowych eyelinerów Glam Crystals z Collection 2000. Nie wzięłam ich tak zupełnie w ciemno, bo w domu miałam już jeden z tej serii. Co prawda używałam go bardzo rzadko, ale aplikacja była prosta i przyjemna, więc skoro na nowo pokochałam kreski... to czemu nie wypróbować innych ;)



Nie wiem czym to jest spowodowane, ale eyelinery lekko różnią się między sobą konsystencją, pigmentacją i nawet lekko zapachem... no cóż ;)  Stara seria i nowa różnią się natomiast delikatnie szatą graficzną opakowania ;)



Opakowanie: Plastikowa buteleczka, zawierająca 6ml produktu. Aplikator w formie małego pędzelka.
Termin ważności: 6 miesięcy od otwarcia
Cena: 1.49 £ w promocji. Cena regularna ok. 3£ 



Konsystencja: Eyeliner jest dość lepki i zdecydowanie bardziej żelowy niż płynny. Coś na kształt kisielu z całą masą cukru (w tym miejscu brokat), która lekko go usztywnia. Niestety daje na powiece lekkie uczucie ciężkości.
Aplikacja: Nie ciągnie się za pędzelkiem; bardzo szybko wysycha, przez co nie odbija się a górnej powiece
Krycie:  do pełnego krycia potrzeba 2-3 warstwy
Trwałość: No i z tym jest trochę krucho, bo delikatnie się kruszy i osypuje. Powstają przy tym nieestetyczne prześwity, dlatego proponowałabym nakładać je na kredki lub żelowe eyelinery w zbliżonych kolorach ;)

Oto kolory, które wybrałam i ich swatche z jedną warstwą produktu:









Jeśli chodzi o ogólną ocenę, to jestem na tak i na nie... Nakładanie trzech warstw produktu może być dość problematyczne, plus to uczucie ciężkich powiek i osypujący się brokat... ale z drugiej strony efekt jest naprawdę piękny (spokojnie, niedługo Wam pokażę! ).
O ile poprzednie eyelinery mogłam polecić w 100%, tak te także polecam, ale tylko tym, którzy przedkładają urodę nad wygodę! ;)

A Wy spotkałyście się z tymi eyelinerami? Co o nich sądzicie? A może znacie podobne produkty, które sprawują się lepiej? Chętnie poczytam! ;)

Pozdrawiam i życzę miłego dnia! :*

7 komentarzy:

  1. Póki co poszukuję bardzo ciemnego eyelinera w kolorze brązowym, takim czekoladowym i muszę przyznać, że ciężko znaleźć takie cudeńko :)
    Twoje kolorki prezentują się całkiem fajnie, szczególnie na impreze bądź sylwestra !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie lubię brokatów nigdzie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. dwa ostatni bardzo mi się podobają, ale nie wiem czy zdecydowałabym się kupić nie przepadam za brokatowymi eyelinerami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten ostatni turkus chyba najładniejszy ze wszystkich :) Ja bym jednak stawiała na wygodę :D

    OdpowiedzUsuń